Wiadomości z Mysłowic

Z ciężarem na plecach - czyli o rodzinnym budżecie na początku września

  • Dodano: 2020-09-18 12:45, aktualizacja: 2020-09-21 10:49

Świat wokół nas tętni życiem. Światła na ulicach nigdy nieśpiących miast nie gasną, pojazdy poruszają się już nie tylko dzięki benzynie, ale i odpowiednio przetworzonej energii elektrycznej, a dawniej wisząca nad nami, jedynie jako widmo przyszłości era 5G stała się rzeczywistością. Jesteśmy ze wszech miar mobilni. W teorii i w praktyce. Wszystko wokół nas to dowód na bezsprzeczny triumf rozumu.

Żyjemy w epoce przyszłości dzięki wiedzy, zatem dowodów na to, że jest ona bezcenna więcej nie potrzeba. O tym, że to dobro luksusowe, które można jednak z powodzeniem przeliczyć na pieniądze, co roku przekonują nas wydawcy podręczników. Ich ceny bowiem niezmiennie sprawiają, że łapiemy się za głowy.

Nowoczesne, finansowe koło ratunkowe

Z problemem wysokich cen podręczników szkolnych co roku mierzą się setki tysięcy rodzin, szukając sposobów na uratowanie, choć w niewielkim stopniu, domowego budżetu, który wraz z nadejściem września topnieje szybciej niż lodowce na Arktyce. Ratunkiem są coraz bardziej spopularyzowane giełdy podręczników i kiermasze, gdzie za przysłowiowe kilka złotych można dostać książki w zupełnie przyzwoitym stanie, który przecież i tak na wartość merytoryczną pozycji większego wpływu nie ma. Pojawiła się jednak jeszcze jedna możliwość, która, powszechnie wprowadzona, pomogłaby rozwiązać więcej niż jeden tylko problem.

Technologia w służbie zmian – e-podręczniki wchodzą na „półki”

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom młodych, bardziej świadomych i nowoczesnych rodziców oraz ich dzieci wybrane wydawnictwa podjęły trud wdrożenia na rynek e-wydań podręczników, które dostępne w formie plików zamkniętych niczym nie ustępują ich tradycyjnym odpowiednikom. E-podręczniki, dostępne w formatach na czytniki elektroniczne, tablety, laptopy oraz wiele innych nośników to multifunkcyjne rozwiązanie, na które wszyscy z niecierpliwością czekają. Lżejsze na wiele sposobów, zarówno dosłownie, jak i finansowo wydają się być najbardziej przyszłościowym rozwiązaniem. Wydają się, ponieważ w praktyce, jak zwykle, wygląda to zupełnie inaczej.

Lżej, ale czy na pewno taniej?

Podręczniki elektroniczne, może i dosłownie lżejsze, bo zapisane na dysku ważącego niewiele ponad 500 gramów urządzenia, dla domowego budżetu wyraźnym odciążeniem niestety nie są. Powszechny dostęp do tanich podręczników szkolnych to nadal czcze marzenie. Okazuje się bowiem, że w oczach wydawców mają one identyczną wartość, jak te drukowane. Niezależnie od faktu, że oszczędność ponoszą oni zarówno na etapie druku, którego tu przecież się nie zleca, jak i składu, który odpowiada temu do wydań tradycyjnych. Co więcej, nadal nie spotka się w nich funkcjonalnych elementów multimedialnych, które ułatwiłyby choćby zaznaczanie interesujących fragmentów treści. Ot, wersja elektroniczna, nic poza tym.

Czy możemy jednak oczekiwać, że wraz z popularyzacją tej formy wydawniczej wśród literatury szkolnej i akademickiej ceny zaczną wreszcie spadać? Czy doczekamy się momentu, gdy powszechny dostęp do wiedzy przestanie wreszcie kosztować rodziców krocie? Na tę chwilę trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Wygląda na to, że i kolejne lata, na przełomie sierpnia i września będą tym momentem, kiedy to uginamy się pod ciężarem podręczników. Zarówno fizycznie, jak i finansowo.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu m-ce.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.