Miesiąc temu Wataha Zielona Góra zawstydziła młodą drużynę Hegemona Mysłowice i na swoim terenie nie pozwoliła na zdobycie choćby punktu.
Co jednak wydarzyło się w rundzie wiosennej nie miało w ostatni weekend najmniejszego znaczenia. W pierwszym ze spotkań finałowego dwumeczu Hegemon zwyciężył 26:22 i choć ciężko w to uwierzyć – debiutujący w rozgrywkach mysłowiczanie są dziś o krok od awansu do 1. ligi rugby.
Powtórka z rozrywki
Pierwsze 35 minut gry było niczym bolesne déjà vu – tak jak w maju Wataha intensywnie nacierała, co przełożyło się na szybkie otworzenie wyniku, a Hegemoni wydawali się bezradni wobec twardej i poukładanej gry przeciwników. Co prawda kilkakrotnie pojawili się w pobliżu pola punktowego zielonogórzan, ci jednak błyskawicznymi kontratakami oddalali zagrożenie. Impuls do odważnej gry dał gościom Paweł Łętowski, występujący wyjątkowo na pozycji łącznika ataku, który pod koniec pierwszej połowy przełamał linię obrony gospodarzy i po efektownym rajdzie asystował przy pierwszym przyłożeniu.
– Powrót części zawodników po kontuzjach oraz dokładne przeanalizowanie ostatniej porażki z Watahą były dobrym prognostykiem na ten mecz. Niestety, w pierwszej połowie powtórzyliśmy błędy z poprzedniego spotkania, które bezwzględnie zostały wykorzystane przez przeciwników. Dopiero przełamanie w postaci rajdu Pawła wykończone przyłożeniem Tomka Golińskiego pozwoliło nam wrócić do meczu. W drugiej połowie uspokoiliśmy grę, popełnialiśmy mniej błędów indywidualnych oraz rozwinęliśmy grę atakiem. Dla mnie jako kapitana najbardziej budujące jest to, że pomimo niekorzystnego wyniku w pierwszej połowie nie poddaliśmy się i walczyliśmy do końca. Nie było łatwo. Moim zadaniem był to, jak do tej pory, nasz najtrudniejszy mecz i tym mocniej smakowało zwycięstwo. – powiedział kapitan Hegemona Mysłowice, Jakub Topolski.
Cios za cios
Druga połowa miała zupełnie inne oblicze. Obie drużyny stworzyły wspaniałe widowisko obfitujące w akcje ofensywne i udane szarże obronne. Dość napisać, że prowadzenie zmieniało się aż trzykrotnie. Mysłowiczanie pokazali to, z czego zdążyli zasłynąć w tegorocznych rozgrywkach: pewne wykonywanie stałych fragmentów, po których następowały huraganowe ataki skrzydłowych. Z kolei Wataha imponowała grą formacji młyna, która w końcówce niemal przechyliła szalę zwycięstwa. W końcowym rozrachunku obie drużyny zdobyły po 4 przyłożenia, a o ostatecznym wyniku zadecydowały podwyższenia, które lepiej tego dnia zamieniał na punkty Tomasz Goliński, obrońca Hegemona.
- Wataha RC Zielona Góra v Hegemon Mysłowice 22:26 (15:7)
- Punkty Wataha: Michał Kopczyński 5 (P), Filip Fleury 5 (P), Krzysztof Polak 5 (P), Dariusz Miodek 5 (P), Filip Wielgosz 2 (pd).
- Punkty Hegemon: Tomasz Goliński 11 (P, 3pd), Adrian Szula 10 (2P), Usaia Navia 5 (P).
- Żółte kartki: Michał Kopczyński (Wataha), Jakub Topolski (Hegemon).
- Sędziował Daniel Kowalski
Czas na decydujące starcie
Skromna zaliczka przywieziona z Zielonej Góry nie gwarantuje jeszcze debiutantom ze Śląska awansu. O końcowy triumf będą musieli zawalczyć w rewanżu, który już w najbliższą sobotę odbędzie się na Stadionie Rugby Wesoła w Mysłowicach. Ostatniemu meczowi sezonu będzie jak zawsze towarzyszył rodzinny piknik, wśród atrakcji m.in. dmuchańce, grill, popcorn i wata cukrowa, zatem znajdzie się coś zarówno dla najmłodszych, jak i tych większych kibiców rugby.
Czy beniaminek udźwignie ciężar powstałej presji i sensacyjnie awansuje do 1. ligi? Może górę weźmie jednak rugbowe doświadczenie drużyny Watahy? O tym przekonamy się już w sobotę 18 czerwca na Wesołej w Mysłowicach.
Start pikniku rodzinnego przewidziany jest na godzinę 15:00. Pierwszy gwizdek w meczu padnie o godzinie 16:00.